
Jerzy Turowicz – Kościół nie jest łodzią podwodną
[…] Wszystko to, co Kościół (czy Kościoły) mówi dziś człowiekowi, wydaje się dużej liczbie ludzi – przecież wyrosłych w kręgu cywilizacji chrześcijańskiej – coraz bardziej, jak mówią Anglicy: irrelevant, nie odnoszące się do realnej sytuacji, nie dotyczące jej, nie posiadające „styku”, anachroniczne. Ogromny wysiłek odnowy chrześcijaństwa, jego otwarcie na świat, dzieło takich postaci jak Jan XXIII, Paweł VI, Atenagoras czy dom Hélder Câmara, owszem, budzą szacunek, nawet zainteresowanie, ale łączy się to z przekonaniem, że dla wielu problemów współczesnego świata rozwiązań trzeba szukać gdzie indziej, i że praktycznie chrześcijaństwo mało ma tu do powiedzenia czy do zrobienia. […]
„Tygodnik Powszechny” 39, 25 września 1972